Jednym ze sposobów na jak najlepszą organizację czasu jest robienie dwóch rzeczy naraz. Np. koralikowanie i słuchanie książek, o czym już kilkakrotnie wspominałam. Trochę trudniej jest z robótkami ręcznymi i filmami, ale... dla chcącego nic trudnego.
Na urlopie trafiłam w telewizji na pierwszy odcinek "Kariery Nikodema Dyzmy" z Romanem Wilhelmim w roli tytułowej. Treść i koniec wszyscy znają, ale serial jest tak świetnie zrobiony, że po tym odcinku, nie mogąc doczekać się na następne - włączyłam je sobie na odtwarzaczu i z robótką sutaszową obejrzałam całość.
Lata 20. to jedne z moich ulubionych pod każdym względem. Wychodzi na to, że i biżuteria z tamtych czasów do mnie trafia. Zainspirował mnie bowiem jeden z naszyjników pani Niny. Nie mogłam się mu oprzeć, więc zamówiłam niezbędne akcesoria i powstała moja wersja. Nieco krótszy, ale i tak jest dłuuuugi.
Naszyjnik Niny Dyzmy, który mnie zachwycił |
Moja, XXI-wieczna wersja :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz