Wspominałam
tutaj, że wzięłam się za szycie torebek. Zanim jednak człowiek ogarnie projekt i wprowadzi wszelkie poprawki, torebki same wychodzą spod igły. Ta torebeczka powstała jako pierwsza. Jak dla mnie miała za długi pasek, no i nie zaokrągliła się tak ładnie jak bym chciała. Te poprawki wprowadziłam, gdy szyłam kolejną torebkę, o której będzie mowa w jednym z następnych postów.
A torebeczką "zaopiekowała się" już Pani Modigliani.
I słusznie, mnie też się podoba :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, chociaż się nie dziwię, bo ja też jestem jej zwolenniczką :D
Usuńzgłaszam małe veto:)
OdpowiedzUsuńnie "zaopiekowała się", a zaopiekowała się. Z cudzysłowiem to brzmi tak, jak bym była znaną niszczycielką toreb wszelakich; taką, co to daj-takiej-torbę-a-na-pewno-ją-zapodzieje-spruje-zasieje...
ejże!!! czym jak czym, ale torbami to ja opiekowac sie potrafię:))))
chociaż (bądźmy przez chwilę dosłowni:)) zasiać taką torbę i potem zbierać plony z TAKIEGO PIĘKNEGO ZIARNA:))) byłoby miło.
papap
To fakt - torbami opiekować się potrafisz i przyznam, że sama zaopiekowałabym się kilkoma z Twojej kolekcji :D
Usuń