poniedziałek, 7 stycznia 2013

W czym gotować?

Gotowanie bigosu to nie jest czynność, którą się robi w pięknej sukience. W ogóle, w kuchni obowiązuje zupełnie inny styl...
Taaa... 
Być może teraz tak będzie, ponieważ stałam się posiadaczką własnoręcznie przygotowanego fartuszka kuchennego. Kiedy znalazłam w Sieci wykrój na tenże fartuszek (o, tutaj), zakochałam się w nim bez pamięci i postanowiłam sobie taki sprawić. Dokonałam dwóch zmian - skróciłam nieco wykrój, bo wydał mi się zbyt długi jak na mnie, no i zrobiłam tylko jedną kieszeń (przyznaję - nie chciało  mi się szyć drugiej)...

Zanim jednak pochwalę się efektami, napiszę też o fartuszkach, które bardzo mi się spodobały i myślę, że uda mi się jeszcze kiedyś podobny pomysł zrealizować. Anika wykombinowała taką parę fartuchów, które - przy dobraniu odpowiednich materiałów (tak jak u autorki) - wyglądają fantastycznie.

A oto mój nowy fartuszek (miał swoją premierę przy bigosie i w tej chwili nadaje się do prania), którego zamierzam jak najczęściej używać.

... wiązanie odpowiednich supełków...

... ostatnie poprawki...

... i oto jest - bardzo serduszkowy fartuszek - wyraża mój stosunek do pichcenia :)

... nie myślcie sobie, że jest taki zwykły!... jest dwustronny :)

9 komentarzy:

  1. No, no... :) Z daleka wygląda nieomal jak kiecka :)
    PS. grzyby do bigosu namoczyłbym wieczór wcześniej i lekko podgotował solo

    Monsieur B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzyby się moczyły, chociaż zdecydowanie krócej. Podgotowane też były :)
      A fartuszek chyba właśnie dlatego tak mi się spodobał, że wygląda jak kiecka :)

      Usuń
  2. właścieciel praw7 stycznia 2013 15:12

    oj spłyną tantiemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za fartuszek?? sama robiłam!

      Usuń
    2. posiadacz idealnie wyprofilowanego brzucha7 stycznia 2013 20:22

      Zdjęcia i koszulkę też?
      Dobrze że masz ten fartuszek, przynajmniej masz czym zasłaniać swój bęben!

      Usuń
    3. Niczego zasłaniać nie muszę, bo bębna - tak jak niektórzy - nie mam; koszulkę dostałam, więc z prawnego punktu widzenia jest po prostu moja i mogę ją pokazywać, kiedy chcę.

      Usuń
  3. Bardzo ładny ten Twój fartuszek :-). Na pewno kosztował Cię sporo pracy, ale opłaciło się! Pozdrawiam i życzę smacznego bigosu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ten fartuszek kosztował mnie sporo pracy, nerwów i czasu. Czasem się zastanawiam, czy fartuszek kuchenny był wart takiego zachodu? :D

      Usuń
    2. Niestety, taka już dola twórczego artysty :-) Inwestuje swój czas, wysiłek i serce, nie wiedząc czy efekt odzwierciedli inwestycję (wiem coś o tym). Było, minęło, a ładny fartuszek został :-D.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...