Jak się okazuje, w gazetach reklamowano wszystko :) i to dosłownie. Oczywiście - nie w każdym piśmie. Tym razem coś ze "Światowida" z 1930 roku.
Nie ma to jak sugestywne ilustracje i nawoływanie do "żądania" książki pana Fulgnera. Ciekawe, ilu ludzi się skusiło na poznanie nowego systemu odżywczego... Swoją drogą, w dzisiejszych czasach to niespotykane, żeby ktoś ogłaszał się w gazecie, ze rozdaje za darmo książkę, w której zdradza "zupełnie gratis" wiele rzeczy naukowych. :)
Może i „książka ta dodaje otuchy i radości”, ale, Panie Georg!, ogłoszenie (jak dla mnie) zieje lekką przemocą:)
OdpowiedzUsuńMoże to był jedyny sposób na to, żeby ludzie się zainteresowali? :D
OdpowiedzUsuńA przecież od wieków pewnikiem, iż na suchoty nie ma to jak borsucze sadło. Szczególnie jeśli jest to suka borsuka.
OdpowiedzUsuńHm, tylko problem jest taki: skąd wziąć to borsucze sadło? :P
OdpowiedzUsuńa Jagienka wiedziała...
OdpowiedzUsuńBo mieszkała tam, gdzie borsuki :P
OdpowiedzUsuń